[kampania Nemezis odc. n+6] po drugiej stronie… lustra?

John Rico, jedyny przytomny w grupie, nastawił ostentacyjnie budzik na kolejne 10 godzin, kiedy jego towarzysze usilnie trzymając się złudzeń, czekali na odpowiedź z dołu. Boone spamił wywołaniami i próbował naprawiać „być może tylko spaloną komunikację”. Nimitz, tulący z łez Drun poza śluzą, powtarzał pytania co się stało, ale nikomu nie mogło przejść to przez gardło. Za to Yutia był gotów iść na drugi ogień. Tym bardziej że wedle wieści od Boba, w górze szybu nie było niczego ciekawego.

Kiedy Drun zabrakło złez, a a reszta przełknęła własne, Ray zarządził powrót do konsoli by ponownie przejrzeć listę questów.

Czytaj dalej „[kampania Nemezis odc. n+6] po drugiej stronie… lustra?”

[kampania Nemezis odc. n+5] cześć, jestem Bob

Widząc, że Classan wygrał przywództwo, a Raymond zabrał sobie byłą przywódczynię, William Boone zdecydował, że też powinien zrobić coś dla siebie i poszedł szukać gniazdka. Niesamowicie zaskoczony, że strażnicy

Czytaj dalej „[kampania Nemezis odc. n+5] cześć, jestem Bob”

[kampania Nemezis odc n+4] W czarnej d…ziurze.

Po lądowaniu awaryjnym, skasowało drużynie statek, nad czym ubolewał Alcide, zasilanie, nad czym ubolewał Will i działającą broń, nad czym ubolewał Ray. Classan Yutia nie ubolewał, bo działała grawitacja. Yozuka Suki też nie, gdyż ślubowała się w ogóle nie odzywać. A nowy porucznik narzekał na wszystko jak leci. A to po co lecimy, a to czemu tu stoisz, a czemu mnie nie słuchasz, a to że zdrajcy, dezerterzy, zastrzelę, zawsze coś.
W zasadzie tylko Bob był zadowolony. Bob to był mądry człowiek…

Czytaj dalej „[kampania Nemezis odc n+4] W czarnej d…ziurze.”

Atak pilotów – The Expanse, Ash vs. Evil Dead i cała reszta

Jakiś czas temu obiecałem sobie, że pomimo całkiem sporej ilości zajęć, nie odpuszczę sobie bycia na bieżąco z serialowymi nowościami. Mało tego, postanowiłem dzielić się swoimi spostrzeżeniami na łamach tego bloga. Dlatego też przez ostatnie kilka dni uporczywie nadrabiałem serialowe zaległości i mam za sobą całą plejadę pilotów, najnowszych seriali, których zapowiedzi zwróciły moją uwagę. A trzeba przyznać, że naprawdę było w czym wybierać i to w bliskich mojemu sercu klimatach space opery. Zawdzięczamy to przede wszystkim wysiłkom stacji SyFy i muszę przyznać, że od czasu Battlestara chyba nic tak dobrze im nie wyszło.

Czytaj dalej „Atak pilotów – The Expanse, Ash vs. Evil Dead i cała reszta”

Fate w kosmosie

Największym wrogiem każdej kampanii jest jędza o imieniu logistyka. Logistyka zabija lepiej niż słaba mechanika, nędzny prowadzący, czy głupawy setting. Logistyka to największy wróg każdej grającej ekipy w wieku średnim – zmuszenie 4 osób do pojawienia się w jednym miejscu i czasie potrafi graniczyć z cudem. Nienawidzę logistyki. Efekt tego jest taki, że po trzech sesjach i dwóch tygodniach przerwy, musieliśmy odstawić Śródziemie i wprowadzić kampanie alternatywną. Wolą ludu padło na z dawna oczekiwane SF na Fate.

Czytaj dalej „Fate w kosmosie”

Inspirująca muzyka – Soundtracki z gier

Z napisaniem tej notki noszę się już od jakiegoś czasu. Jest jakby naturalnym wynikiem mojej przygody z XBOXem, ale i ciągłego poszukiwania dobrego podkładu muzycznego pod nasze sesje. Wszystko zaczęło się od genialnego soundtracku z Deus Ex – Bunt Ludzkości, a właściwie utworu otwierającego płytę. Sami zresztą zdecydujcie czy Icarus jest „wart grzechu”:

Czytaj dalej „Inspirująca muzyka – Soundtracki z gier”

Interludium międzysesjne – Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…

W końcu (po dwóch tygodniach posuchy) udało nam się zagrać. I to z nowym łotrem w składzie. Do grona współgrających dołączył Maciek zwany Śmietanem i mam nadzieję, że to będzie jego ostatni występ. Z uwagi na absencję Tomka i Kai mieliśmy wolny wybór co do przedmiotu sesji i po raz kolejny wybraliśmy coś nowego 😉

Czytaj dalej „Interludium międzysesjne – Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce…”

Inspirująca Muzyka – Dead Can Dance Anastasis

Powiem tak, dawno już nie trafiłem na muzykę, która tak bez pośrednio do mnie przemówiła, niosła ze sobą całe obrazy i nastroje. W poprzedniej notce o muzyce miałem pomysł i do tego pomysłu dopasowałem muzykę, a w wypadku tej płyty to muzyka przyniosła mi inspiracje.

A do czego mnie zainspirowała nowa płyta Dead Can Dance? Do sięgnięcia ku gwiazdom, do chwili zadumania nad znikającą w wybuchu atomowym cywilizacją. Nie wiem czy kiedyś poprowadzę taką sesję w klimacie twardego sf/postapo, ale jeśli już do tego dojdzie, to właśnie ten kawałek będzie ją rozpoczynał:

Czytaj dalej „Inspirująca Muzyka – Dead Can Dance Anastasis”